Złapać króliczka DIY
Chodzi o to by gonić króliczka , a nie złapać go...
Ja postanowiłam złapać. Frajdę mam niesamowitą, bo chociaż z szyciem nie zawsze mi po drodze, to przy tej pracy nie musiałam się za mocno namęczyć. Nieskromnie powiem że mi się podoba, ba... nawet podoba się maluchom ( wczoraj przeszedł test małych rączek).
Pyszczek wyszedł mu lekko zadumany, może nawet smutny... chociaż ja widzę tam malutka nutę łobuzerstwa. ( W tle ściany wciąż bez listew ale jakoś wpisuje mi się w klimat klatki :)...)
Bardzo żałuję, że nie wpadłam na taki pomysł gdy mój Motyl był mały. Teraz nie mam komu takich zabawek robić, ta też pewnie by nie powstała gdym nie chciała zrobić z dziećmi na zajęciach takiego skarpetkowego króliczka. ( Najpierw muszę sprawdzić co i jak żeby wstydu nie było). Tak bo to skarpetka, rozcięta, zszyta i... tadam! jest króliczek jak się patrzy, za prawdziwe grosze, bo w niektórych sklepach trzy pary skarpetek są w cenie 5 złotych.
W związku z tym, ze mam jedną skarpetkę bez pary... powstanie wkrótce króliczy bliźniak ;) I tak sobie przy okazji pomyślałam, ze skoro skarpetki są dopuszczone do kontaktu z dziećmi to taki królik nie może im zaszkodzić.
Jak zwykle na koniec kwiatek,. tym razem w mojej kuchni zagościły szafirki, oczywiście ku ogromnej uciesze Mańka
Jeżeli wszystko co planuję się uda to wkrótce kwiatów będzie w moich postach więcej! Ale nie zapeszam, chociaż naprawdę marze o tym od kilku lat....
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wizytę.
Ja postanowiłam złapać. Frajdę mam niesamowitą, bo chociaż z szyciem nie zawsze mi po drodze, to przy tej pracy nie musiałam się za mocno namęczyć. Nieskromnie powiem że mi się podoba, ba... nawet podoba się maluchom ( wczoraj przeszedł test małych rączek).
Pyszczek wyszedł mu lekko zadumany, może nawet smutny... chociaż ja widzę tam malutka nutę łobuzerstwa. ( W tle ściany wciąż bez listew ale jakoś wpisuje mi się w klimat klatki :)...)
Bardzo żałuję, że nie wpadłam na taki pomysł gdy mój Motyl był mały. Teraz nie mam komu takich zabawek robić, ta też pewnie by nie powstała gdym nie chciała zrobić z dziećmi na zajęciach takiego skarpetkowego króliczka. ( Najpierw muszę sprawdzić co i jak żeby wstydu nie było). Tak bo to skarpetka, rozcięta, zszyta i... tadam! jest króliczek jak się patrzy, za prawdziwe grosze, bo w niektórych sklepach trzy pary skarpetek są w cenie 5 złotych.
W związku z tym, ze mam jedną skarpetkę bez pary... powstanie wkrótce króliczy bliźniak ;) I tak sobie przy okazji pomyślałam, ze skoro skarpetki są dopuszczone do kontaktu z dziećmi to taki królik nie może im zaszkodzić.
Jak zwykle na koniec kwiatek,. tym razem w mojej kuchni zagościły szafirki, oczywiście ku ogromnej uciesze Mańka
Jeżeli wszystko co planuję się uda to wkrótce kwiatów będzie w moich postach więcej! Ale nie zapeszam, chociaż naprawdę marze o tym od kilku lat....
Pozdrawiam serdecznie i dziękuje za wizytę.
Śliczny Ci wyszedł ten króliczek ze skarpetki. Taki słodziak, przytulasek.
OdpowiedzUsuńDziękuje :)
OdpowiedzUsuń