Jeszcze przedświątecznie
Nawet nie zdawałam sobie sprawy, że tak długo mnie tu nie było. Owszem zaglądałam do was na blogi, ale większość wolnego pochłaniał mi remont. W sobotę udało się nam skończyć układanie podłogi. O matko dobrze że nie zajmujemy się tym zarobkowo bo byśmy z głodu umarli. Od sierpnia do grudnia. 54 metry. Niby nie dużo, ale mogliśmy to robić tylko w soboty. Takie uroki mieszkania w bloku. W pokojach przestawialiśmy meble z kąta w kąt, wpasowywanie się pod istniejącą zabudowę. Co tu mówić horror. Jeszcze co prawda pozostał montaż listew przypodłogowych ale w się zrobi :) Zamówiona kuchnia miała być gotowa dwa tygodnie temu. Zamontują mi dopiero 21 grudnia. Tuż przed świętami. Ale jakoś to będzie. A niedziela można by się zapytać, w niedziele robiliśmy rzeczy cichsze typu malowanie..., zakupy bo to zabrakło tego lub tamtego. Gdy pracujemy razem do późnych godzin wieczornych trudno jest prowadzić normalne rodzinne życie, o remoncie już nie wspomnę. Wracam dopiero o20.30, Grzechotnik czasami wcześniej, i wtedy korzysta z chwili luzu, że nie siedzę i nie wymyślam; a to kontakt, a to lampka...
Zaczynamy powrót do przeszłości. Ukończona jakiś czas temu, pokazywana tylko z małym kawałku, narzuta lub pledzik, co kto woli.
Wpasowała się idealnie w jesienne klimaty. Maniek również ja polubił :) Prosty wzór, włóczka kotek, w trzech kolorach, szydełko 3mm. Poszło tych motków trochę, ale takie dłubanie to sama przyjemność.
Gotowy kat poremontowy. I moja wspaniała, ukochana monstera, upolowana w sklepie budowlanym.
jeszcze przed przesadzeniem
Zdjęcie było robione w biegu i stąd ten wielki portret wilka,ale tak wygląda nasz kącik wypoczynkowy, wyglądał bo przyszły zmiany aranżacyjne, zimowo świąteczne ale to wkrótce.
Pierwszy gotowy kąt mieszkania, półtora metra dalej podłogi wcale nie było...
Jak teraz przeglądam zdjęcia to na prawdę jestem dla nas pełna podziwu, zwłaszcza że te 54 metry podłogi to ja zdjęłam tymi ręcami i łomem :)
Dziękuję że do mnie zaglądacie, pozdrawiam serdecznie. Pora do pracy, a wieczorem zajrzę do was aby się świątecznie doinspirować.
Zaczynamy powrót do przeszłości. Ukończona jakiś czas temu, pokazywana tylko z małym kawałku, narzuta lub pledzik, co kto woli.
Wpasowała się idealnie w jesienne klimaty. Maniek również ja polubił :) Prosty wzór, włóczka kotek, w trzech kolorach, szydełko 3mm. Poszło tych motków trochę, ale takie dłubanie to sama przyjemność.
Gotowy kat poremontowy. I moja wspaniała, ukochana monstera, upolowana w sklepie budowlanym.
jeszcze przed przesadzeniem
Zdjęcie było robione w biegu i stąd ten wielki portret wilka,ale tak wygląda nasz kącik wypoczynkowy, wyglądał bo przyszły zmiany aranżacyjne, zimowo świąteczne ale to wkrótce.
Pierwszy gotowy kąt mieszkania, półtora metra dalej podłogi wcale nie było...
Jak teraz przeglądam zdjęcia to na prawdę jestem dla nas pełna podziwu, zwłaszcza że te 54 metry podłogi to ja zdjęłam tymi ręcami i łomem :)
Dziękuję że do mnie zaglądacie, pozdrawiam serdecznie. Pora do pracy, a wieczorem zajrzę do was aby się świątecznie doinspirować.
Pięknie wyszło.
OdpowiedzUsuń