Sztuczne sońce

Nadszedł maj, zaskoczył mnie swa majowością. Słoneczko, kwitną mlecze na trawnikach, drzewa w kwiatach. Ciepło i przyjemnie. Trzeba zacząć się rozbierać a ja blada, sina... Na sklepowej półce w drogerii takie cuda rzuciły mi się w oczy

Pianka obrazująca i balsam brązujący. Przez weekend przetestowałam.
Zaczęłam od pianki.


Fajna konsystencja, łatwo się nakłada i szybko wchłania. Nie zauważyłam żeby brudziła ubranie. Po godzinie widać efekty opalenia. Wpada w lekko żółtawy odcień, ale dla mnie super bo ja tak właśnie opalam się naturalnie. Minusem jest zapach po tej godzinie. Czułam zapach chemicznego opalacza na skórze przez cały dzień. Do kąpieli. Później był mniej intensywny. Oczywiście i tak udało mi się wymazać w łaty, trzeba uważać na miejsca newralgiczne, wszystkie zgrubienia naturalne przy kolanach, stopach, za słabo wymyłam ręce wiec efekt wiadomo... ale nie tragiczny. Pomazałam tez twarz, tutaj bez żadnych przygód, bark objawów alergicznych. Jak dla mnie pianka jest super. Zamierzam teraz już ostrożniej i z rozwaga  używać  jej nadal.
Cena nie odstrasza, w promocji to około 10 zł.
Z rozpędu do koszyka trafił tez balsam brązujący, postanowiłam go wypróbować by pogłębić opaleniznę piankową. Po dwóch dniach nie widzę spektakularnych rezultatów, ale może z czasem. Natomiast zapach balsamu to wspaniały kawowy torcik,  sama siebie miałam ochotę zjeść. Szybko się wchłania, nie brudzi ubrania. No i nie ma zapachu sztucznej opalenizny. Tylko nie mogę na razie potwierdzić rezultatów brązowienia. Cena również w promocji 12 zł.
Musze przyznać, że ta  firma kosmetyków zaczyna mnie zadziwiać i pozytywnie zaskakiwać. Następnym razem wspomnę o maseczkach do twarzy, bo wraz z wiosną i depczącą czterdziestką postanowiłam trochę mocniej o siebie zadbać.

4 komentarze:

  1. Właśnie przypomniałaś mi, że u mnie kosmetyk brązujący już wyszedł, więc trzeba się zaopatrzyć, tylko trudno znaleźć bezzapachowy lub o delikatnym zapachu. Trzeba próbować szukać. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. To moje pierwsze podejście do tegontypu specyfików, i chyba nie ostatnie bo jak dla mnie tomsuper sprawa. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Woooow jakie piękne przygotowania!

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzeba, żeby słoneczka nie straszyć, mam karnację typu córka młynarza :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger