Wianek antydepresyjny

Uwielbiam słońce, to gdy jego delikatne promienie oświetlają i ogrzewają ziemię i mnie. A teraz jest ... zima, żadne epokowe odkrycie, ale wyjątkowo paskudna zima. Nie ma słońca, nie ma śniegu, nic właściwie nie ma po za wiecznie snującą się ciężką, mokrą mgłą od świtu do zmierzchu. Jednym słowem szaro, buro i wilgotno. Jak w krainie utopców. Jakaś depresja mnie dopada, bo zamiast z pieśnią na ustach w czasie wolnym od pracy, szykować się do świąt, przestawiać, przecierać, ja zagrzebuję się pod kocami i śpię...
Ale  szkoda mi tych chwil, uciekających gdzieś między palcami, więc przecieram oczy, delikatnie by nie wygrzebać sobie soczewek, robię kawę i wkręcam się w trybiki, pomału z myślą że chcę a nie muszę, bo musieć to ja bardzo nie lubię.


Więc chciałam mieć wianek, znowu, żeby powiesić go na drzwiach wejściowych, żeby przypominał mi, gdy będę wracać zmordowana po pracy, że tam za drzwiami jest mój dom, w którym powoli robi się świątecznie i  przytulnie. Moje miejsce.


 Taki właśnie wianek antydepresyjny, z fioletem, pomarańczami i cynamonem.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

7 komentarzy:

  1. cudny wianek! Pozdrawiam serdecznie z Kuźni Upominków:)

    OdpowiedzUsuń
  2. I tak też wygląda antydepresyjnie:) jestem pewna, że spełni swoją funkcję bo wygląda pięknie:)!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... samo życie - musieć chyba nikt nie lubi , skąd ja to znam ? ;) Śliczny wianek ! Pozdrawiam - M.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dużo zdrówka na Święta i dużo rodzinnego ciepła:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wianke faktycznie antydepresyjny :) Zdrowych Wesołych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w gronie rodzinnym.

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękny wianek ! wszystkiego dobrego w Nowym Roku

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger