Firaneczka w ptaszki

Marzyła mi się od bardzo dawna, jak tylko zobaczyłam schemat  TU, a chęć jeszcze bardziej rosła gdy widziałam co raz to ładniejsze firaneczki na blogach. W końcu się zmobilizowałam i wyszydełkowałam. Znalazłam resztki gotowej zasłonki bawełnianej (pozostała część została przerobiona na bieżniki grr ale to inna historia), podocinałam, jak umiałam pozszywałam i mogę świętować mój mały sukces.




I jeszcze mój storczyk, ja wiem że storczyk jak storczyk ale zaraza zakwitła ponownie, bardzo się cieszę bo przeważnie jestem posiadaczka pięknych storczykowych liści, bez kwiatów. :)



Takie podrasowane zdjęcie na koniec, niech wygląda że u mnie z rana słoneczko.... Nic bardziej mylnego, szaro buro i zimno. Ale za to niedziela ma być ładna. mam wolne więc na kajaki....

Pozdrawiam cieplutko.

3 komentarze:

  1. mały sukces???kobieto piękne masz firaneczki!!!ogrom pracy i cierpliwości nosi miano wielkiego sukcesu:)ślicznie wyglada w oknie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam! Dla mnie szydełko to czarna magia :) Piękna firaneczkę wydziergałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepiękna firanka!Gratuluję uporu, bo ja jestem zbyt niecierpliwa i chyba stąd przeszkoda, by zabrać się za podobną rzecz!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger