Klimt zaklęty w szkatułkę

Pierwszy dzień listopada to dla mnie nie tylko odwiedzanie grobów bliskich, to także urodziny mojej przyjaciółki. A że z czasem u mnie bywa krucho, miałam jeden dzień na przygotowaniu prezentu. Szybki przegląd co mam a czego nie mam i w tempie ekspresowym powstała szktułka.  Postawiłam na Klimta i już wiem że zrobiłam dobrze. 






Do tego dolaczyłam drobiazg na jesienne, długie wieczory



12 komentarzy:

  1. I cóż mogę Ci napisać? Nuda! Jak zwykle pięknie!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Prześliczna :) z Klimtem bardzo dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Piękny prezent! Nic dziwnego, ze się spodobał.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. To bardzo popularny motyw, widzę :) Elegancko dopracowany!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękna szkatułka,więc nie dziwie się,że się spodobała :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kurcze, sama bym chciała dostać taki prezent :). Pięknie Ci wyszła ta szkatułka, serwetka z Klimtem nadaje takiej elegancji i tajemniczości, połączenie z tym odcieniem drewna - trafione w 100%. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. To jest piękna szkatułka i to w Klimt.owe motywy co kocham
    "Pocałunek" to obraz bliski mojemu sercu :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Proszę o kontakt mailowy w sprawie wymianki karteczkowej na Boże Narodzenie :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger