Clematisem malowane

Oj jak mi się nie podobają, ale jak powiedziała obecna właścicielka "Tobie nie muszą ważne żeby mi się podobały". Miało być z bordem więc tylko clematis jako taki przyszedł mi do głowy. I powstały namazane clematisowo świeczniki. Trzeba przyznać że malowało się je przyjemnie, a jednak jakoś do mnie nie przemówiły. Ale skoro się podobają, to ja się ogromnie cieszę, bo o to chodziło. Teraz będę psuła miseczkę. Pomysł jest trzeba tylko wygonić lenia z pędzli.
A oto świeczniki trzy, w różnym świetle poza słonecznym ,bo akurat słońce w ten dzień poszło na chorobowe.




2 komentarze:

  1. Wygląda to tak, jakbyś kwiat clematisa do pojemniczka włożyła. Ciemne w tonacji, ale ciekawie!Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczne! na pewno pięknie wyglądają, gdy palą się w nich świeczki!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger