Znowu biały

Gdy dzwoni nagle telefon, od niej, i po odebraniu pierwsze słowa jakie słyszy to "kochasz mnie?" wówczas on wie, że coś się świeci,  jedyne co jest w stanie  wydukać to "co zrobiłaś". Grzechotnik już wie, że miała albo jakiś pomysł od czapy albo coś popsuła. Tym razem zmalowała...
Bo co może robić kobieta rano przed pracą, wymyśla. I tak podczas słania łóżka, po zachwytach nad nowym kolorem ściany i marzeniach jak to pięknie będzie,  patrzy na swoje już dziesięcioletnie meble, bez większych widoków na to że ich miejsce zajmą nowe, to postanawia że czas na zmiany. Farbka jest, chęci są, czasu chwila to do dzieła.


Pomysł chodził za mną już od dawna. Ale Grzechotnik stanowczo powiedział kiedyś nie. Kiedyś. Pomyślałam co mi zrobi, zastrzeli? Nie. Pojęczy najwyżej. A będzie zrobione. Po pomalowaniu pierwszej warstwy zadzwoniłam, by przekazać radosną wieść. Jedne o co spytał, czy to drewniane. HAHA  drewniane. Mamy dwa drewniane meble, z których jeden już dawno przemalowałam :) a drugi czeka na swoją kolej na balkonie. Jak z płyty to maluj. Położyłam trzy warstwy na jednej szafce, do zrobienia druga, komoda i łóżko.

Jak widać, kolor piękny, chyba jakaś czereśnia. Ale ile lat można mieć czereśniowe meble. 
Dwie warstwy sobie schną...
no oczywiście ten wzrok asystenta mówiący" weź się kobieto ogarnij, co się cieszysz, patrz jaki bałagan zrobiłaś"
Bałagan został, a ja jak poparzona po zakupy. Po buty wybieram się miesiąc, po gałeczki poleciałam jak na skrzydłach. Mam takie

   Kupiłam 4, potrzeba jeszcze 4 ale nie wiem czy będą wielkością pasować. Teraz będzie mnie to męczyć aż do wieczora.
Pozdrawiam serdecznie.

1 komentarz:

  1. Zazdroszczę pięknej szafki, koniecznie pokaż efekt końcowy, z galeczkami:-)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger