Osioł, tak na mnie wołajcie

Odnoszę wrażenie, że jestem połączeniem poganiacza wielbłądów z osłem. Jak nie pokaże palcem, nie zrobią. Dwóch dorosłych mężczyzn, większych i silniejszych, a jak przychodzi do ogarnięcia prac domowych to jakby kazano hipopotamom w balecie tańczyć. Jak wspominałam godziny pracy mam cudowne. Od 12 do 20. Czyli wychodzę z domu przed 11, trzeba po drodze zakupy zrobić, wracam 20.30. Szał. Z rana nie wiem w co ręce włożyć. Popierz, poskładaj, włącz zmywarkę, opróżnij, pozmywaj, poskładaj. A tu remont dyszy, sobota i niedziela na kursie. Karuzela wariatów. A w tym wszystkim moje kwitnące pączki. Wczoraj woda się przelała. Źle się czułam, czasami i mi się zdarza, bo to że od dwóch tygodni chrypię i głos mam przebitej wrony, nikogo nie dziwi, najmniej mnie samą. Coś próbuje mnie powalić, ale musi wyciągnąć większe działa. Ale tym razem serducho wyczyniało harce i przytupy. Człowiek czuł się całkiem do d... Już w pracy dziecię zadzwoniło z informacją, że wtopa jest... Pies narobił w domu, w tym na mój biały dywan shagi.!!!!!! Narobił bo źle go dziecię wyprowadziło. Tylko spokojnie. Słyszę w tle głos Grzechotnika, ok, wcześniej skończył, niech chociaż jedną listwę do sufitu przyklei. Zostanie tylko 10. Wracam do domu, dywan jak po przejściu hordy tatarskiej, co się najpierw w gnoju wytaczała, listwy bez zmian, bajzel w kuchni, nie przepraszam wstawili zmywarkę, ale gary w zlewie i na piecu czekają, oni też czekają, wróciła nakarmi. Uuu, jak ja się rozchodziłam, to słyszałam jak z dachu gołębie odlatują w panice. " Ja też jestem głodna, zwłaszcza że tylko na bananie i kiwi, przecież mogliście zrobić sobie i dla mnie". Nie umieją. No ja bardzo przepraszam, czy ja urodziłam się z gotową funkcją gotowania. Musiałam się nauczyć. To nie fizyka kwantowa. Cała lodówka produktów. Jedno, nie umiemy. Ale siedzieć na komputerze i tablecie potrafią koncertowo.  Nie było kolacji. Ja mogę żyć na adrenalinie. Dziś młody będzie prał dywan, kupię proszek,  niech szoruje. Grzechotnik nie bierze do głowy. Ja rozumiem, że czasami wraca razem ze mną, od rana, ale kiedy jest wczweśniej mógłby zrobić cokolwiek, graty do wywiezienia czekają. A tak wszystko czeka aż poganiacza wielbłądów wróci i pokaże palcem, przy okazji sam połowę zrobi.

4 komentarze:

  1. Życie nas nie oszczędza. Jesteśmy zaprogramowane na wielofunkcyjność i już. Albo masz rodzinę i zasuwasz na kilka etatów, albo jesteś singlem, by cieszyć się zabawą i miło spędzanym czasem z przyjaciółmi.
    Tylko, że, w moim przypadku, moja rodzina jest moją podporą, a mąż i dziecko, przyjaciółmi. Czasami trzeba przystopować i wyluzować, bo długo tak nie pociągniesz.
    WYTRWAŁOŚCI życzę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję. Staram się być luzakiem, przeważnie mi wychodzi, ale czasami ucho się urwie. A dziś już zrobię kolację. Ale młody i tak pierze. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  3. Ioooooo iooooo witaj w klubie! Może żeby się nie zdenerwowac powiem że nie jesteś w tym odosobniona.☺Serdecznie Cię pozdrawiam!!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Klub Szalonych Matek i Żon :)Pozdrawiam cieplutko

      Usuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger