Taca

Może nie jest zbyt wytrzymała, ani nazbyt duża ale jest. Chodziła za mną od jakiegoś czasu, aż tu weszłam do sklepu wszystko  po 5 zł i wpadła w moje ręce. Prawdopodobnie wylądowałaby w przytulisku rzeczy do zrobienia, gdyby nie remont mieszkania. W ferworze malowania, szpachlowania, rozkręcania i ogólnej demolki powstała w jeden wieczór. Nawet miała być deku, ale postanowiłam znowu spróbować transferu. Tym razem nitro tak dobrze schowałam, że zmuszona byłam wypróbować metodę na zmywacz do paznokci. Działa. Trochę za krótko przecierałam napis ale ogólnie może być.





Jak wspomniałam remontuję, w chwilach porannych z kawą szukam inspiracji, planuję na co wydam pieniądze. A tu nagle wczoraj wieczorem deska do prasowania postanowiła z hukiem zakończyć swój żywot. Na szczęście nie spadła mi na nogi, żelazko trzymałam w ręku. Obyło się bez dodatkowych strat w ludziach i sprzęcie ale już wiem na co dziś wydam pieniądze. Lecę odgruzowywać. Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za odwiedziny. Teraz już będę bywać częściej.    

2 komentarze:

  1. Taca super się prezentuje :).

    Oj, dobrze, że tak jak piszesz nie było większych strat, bo z gorącym żelazkiem nie ma żartów ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to już kolejna taka atrakcja deskowa :) dlatego zawsze żelazko odstawiam na podłogę.

      Usuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger