Hej Mazury Mazury

Pojechałam, pomimo wiatru i deszczu, z nadzieją będzie lepiej i nie będzie gorzej. Dzięki temu, że pogoda była pod zdechłym Azorem, wiele osób nie przyjechało, bądź też opuściło pole namiotowe, pierwszy raz bez żadnych kłopotów znalazłam wymarzone miejsce, tuż przy samym brzegu jeziora, z niesamowitym widokiem.


 Bardzo szybko nawiązaliśmy nowe znajomości


a nowi znajomi przedstawili nam swoich starych znajomych i zostali az do wieczora


wspólnie podziwialiśmy jak z każdą mijającą minuta się wypogadza i mogliśmy obejrzeć wspaniały zachód słońca


Po całonocnym balowaniu przy ognisku rano mogła nas tylko uratować kawa, zaparzona w stylu biwakowym....

 kiedy dusza śpiewa ręce nie próżnują, musiałam wypróbować świeżo zdobyty wzór



kocham Mazury, ich klimat. Jak tylko trafi się wolna chwila znowu tam będę. 




3 komentarze:

  1. Mazury, nigdy nie byłam, zawsze chciałam... Mimo wiatru, mimo deszczu, mimo komarów... Ale nigdy nie udało się tam dotrzeć... Bo podobna daleko... No cóż, zazdroszcze takiego widoku z namiotu:) piękne miejsce:)
    pozdrawiam niebiesko:)

    OdpowiedzUsuń
  2. pięknie:)choć nie byłam:/rzecz jasna...za daleko.
    wspaniale że wypoczęłaś a kawa tam musiała smakować niebiańsko:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ehh... aż trochę zazdroszczę takiego wyjazdu! te widoki...cudo!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz:)

Copyright © 2014 Szczypta codzienności , Blogger