"zdekupażowana" sukieneczka
Znowu była kocia choroba.... na szczęście już wyleczony jest Maniek Biedna sierotka, nie obrażał się za wożenie do weterynarza, za zastrzyki, za wpychanie tabletek. A obraził się wczoraj, że przez cały dzień byłam po za domem. Pokrętna kocia natura.
Dziękuję za odwiedziny i miłe słowa w komentarzach. :*
Jak kot mi niedomaga to nie jestem w stanie skupić i po prostu świat zawęża mi się do jednego pasiastego. Ale już będę nadrabiać zaległości w odwiedzinach u blogerek, pora nasycić oczy dziwami jakie tworzycie. Pozdrawiam serdecznie
Piękne Anioły! :) Zazdroszczę, że tak ładnie wyszły Ci ich twarzyczki. Moje nie mogą mieć twarzy bo wychodzą jakoś śmiesznie albo przerażająco...
OdpowiedzUsuńDobrze, że Kotek już zdrowy. Chory zwierzak to chyba czasem gorzej niż dziecko, bo za dużo mu nie wyjaśnisz...
Pozdrawiam serdecznie :)
Aniolki cudne:) ten w kwiecistej sukience fantastyczny:) zdrowka dla koteczka! Ja mam chora piesie i tez akcja zaszczyki tabletki masci... Rozumiem to Twoje zwezenie bo mam podobnie. Pozdrawiam niebiesko:)
OdpowiedzUsuńŚliczniutkie aniołki :)
OdpowiedzUsuńMoże intuicyjnie wiedział, że te wszystkie zabiegi to dla jego dobra? A jak pani mogła go opuścić na cały dzień? Niedopuszczalne!;)A aniołki są tak cudne, że nie mogę się napatrzeć. Fantastycznie wyszły ci wyrazy ich twarzy.:)
OdpowiedzUsuńPiękne aniołki
OdpowiedzUsuńAle śliczne te aniołki! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńCiekawe aniołki... zawsze kojarzą mi się z bielą a Twoje są kolorowe...świetne :). Pozdrawiam i zapraszam Marta.
OdpowiedzUsuńCudne!
OdpowiedzUsuń