Marzyła mi się od bardzo dawna, jak tylko zobaczyłam schemat TU, a chęć jeszcze bardziej rosła gdy widziałam co raz to ładniejsze firaneczki na blogach. W końcu się zmobilizowałam i wyszydełkowałam. Znalazłam resztki gotowej zasłonki bawełnianej (pozostała część została przerobiona na bieżniki grr ale to inna historia), podocinałam, jak umiałam pozszywałam i mogę świętować mój mały sukces.
I jeszcze mój storczyk, ja wiem że storczyk jak storczyk ale zaraza zakwitła ponownie, bardzo się cieszę bo przeważnie jestem posiadaczka pięknych storczykowych liści, bez kwiatów. :)
Takie podrasowane zdjęcie na koniec, niech wygląda że u mnie z rana słoneczko.... Nic bardziej mylnego, szaro buro i zimno. Ale za to niedziela ma być ładna. mam wolne więc na kajaki....
Pozdrawiam cieplutko.
mały sukces???kobieto piękne masz firaneczki!!!ogrom pracy i cierpliwości nosi miano wielkiego sukcesu:)ślicznie wyglada w oknie!!!
OdpowiedzUsuńPodziwiam! Dla mnie szydełko to czarna magia :) Piękna firaneczkę wydziergałaś :)
OdpowiedzUsuńPrzepiękna firanka!Gratuluję uporu, bo ja jestem zbyt niecierpliwa i chyba stąd przeszkoda, by zabrać się za podobną rzecz!
OdpowiedzUsuń