I dalej stała, już rok... Ale dziś naszła na mnie ogromna chęć aktywnego wypoczynku. Kilka godzin pracy i tadam!
A oprócz tego prowadzę wojnę z mszycami. Jedzą mi kwiaty tylko mlaskanie słychać. Spryskiwanie trucizną nie przyniosło spodziewanych rezultatów, kwiatom poodpadały liście mszyce jedzą łodygi. Dziś kolejne podejście,. Wywar czosnkowy....jeżeli działa na wampiry to może i mszyce są na niego wrażliwe. Zresztą przy Mańku wolę mniej trujące metody, bo kwiaty do spryskiwania wynoszę na klatkę, żeby na niego nie pryskać, ale kocia zaraza też podjada liście, więc stale trzeba uważać żeby nie próbował tych podtrutych.
NO, super, mebel nabrał pięknego wyrazu, apod zasłonka i tak jest miejsce na doniczki. A mszyce paskudne robactwo ,tez mi nie jednego kwiatka wcięły!
OdpowiedzUsuń